takie niepowtarzalne barwy
... które można chyba tylko odkryć poprzez fotografowanie. To niesamowita sprawa. Czasami trudno uwierzyć jak wiele kolorów nas otacza. Można poczuć się tak cudnie i chłonąć kolory niemal terapeutycznie, jak natrafimy na te poszukiwane przez nas barwy. Tak naprawdę to chyba tylko wrażenie, że gdzieś tam nie ma barw albo kolorów, bo one prawie zawsze się gdzieś kryją i wystarczy je tylko wypatrzeć.
Co więcej, zmieniają się jak szalone.
W niektórych momentach miejsce, które chcemy sfotografować na początku wydaje się szare i nudne, żeby za chwilę rozkwitnąć niepowtarzalną gamą barw, które zaczynają brzmieć w naszej wyobraźni, no i wtedy już wiemy, co i jak będziemy fotografować. Wtedy też trudno wybrać, którą z tych brzmiących chwil utrwalić na fotografii, tą czy tamtą, każda jest inna, niepodobna do poprzedniej i nigdy nie powtarza się dwa razy ta sama. To coś jak matrix niekończących się kombinacji kodów, opisujących daną chwilę. Stąd chciałoby się chwytać wszystkie ujęcia, gdy tymczasem po prostu tak się nie da. Trzeba wybrać i zdecydować kiedy robimy zdjęcie i ...powstaje fotografia, niepowtórzona w żadnym innym ujęciu.
Po zrobieniu zdjęcia, my zawsze zastanawiamy się jak to, co właśnie sfotografowaliśmy będzie wyglądać za chwilę, i za chwilę... Też tak macie?
P.S. fotograficzne
Jest to zdjęcie analogowe, z barwami zapamiętanymi na filmie fotograficznym i wywołanym, a potem zeskanowanym, żeby móc pokazać go światu cyfrowemu, jak wszystko dziś chyba... Jest więc w pewien sposób kolejną interpretacją rzeczywiści, ale jak najbardziej naszą i pełną pozytywnych wibracji. Taką mamy przynajmniej nadzieję! : ) Girona w brzmieniu kolorów, cieszy oko, czyż nie?